17.11.2007 :: 01:33
tak tak.. ta w lustrze to niestety ja.. ta sama... a moze jednak inna? czasami siebie nie poznaje.. lapie sie na tym ze nie potrafie powiedziec co lubie co mi sie podoba bo nie wiem.. robie rzeczy za ktore kiedys nienawidzilam innych..wreszcie mowie to co chce powiedziec a nie to co chca uslyszec inni... olewam wszystko co sie wokol mnie dzieje (cos w rodzaju znieczulicy).. mam nawet ochote na romans z zonatym facetem co juz w ogole mnie maxymalnie zaskakuje i troche przeraza.... ale wiecie co? dobrze mi z tym... zawsze staralam sie byc taka dopasowana do innych dziewczynka... nie chcialam byc gorsza (ale i tak czulam sie gorsza) mialam swoje niby jakies tam ambicje plany bo wypadalo je miec... i co najsmieszniejsze strasznie przejmowalam sie tym co mysla o mnie inni jak mnie postrzegaja... teraz na szczescie mam to w dupie i nawet ciesze sie ze w ich oczach jestem ta zla bo bycie milutka fajniutka kochaniutka dziewczynka nie jest wcale zajebiste.. przynajmniej dla mnie... moze i nie mam pomyslu na swoje zycie zadnych planow ale czy to takie fajne juz teraz mowic sobie co bede robic za 10 20 30 lat? dla mnie zdecydowanie nie... nie chce nawet myslec o tym co bedzie jutro... uwolnilam sie od pewnych zasad.. a wlasciwie od wszystkich... robie to na co mam ochote i nie mam zamiaru patrzec na innch... zle mi sie mysli o tej godzinie.. ide spac