Nie mam na nic ochoty.. nie mam na nic sily.. nic mi ostatnio nie wychodzi.. po glowie krąża mysli zeby rzucic studia (znowu).. mam wrazenie ze najlepiej by bylo wyjsc szybko za maz za pierwszego lepszego i zostac kura domowa bo tylko do tego sie nadaje.. nie wiedzialam ze to mozliwe ale moja samoocena spadla chyba jeszcze nizej.. dziwny nastroj mnie ogarna... nawet zblizajce sie swieta jakos mnie nie ciesza.. o sylwestrze juz nie wspomne.. zreszta kogo cieszyly by samotne sylwestra.... juz w nic nie wierze.. wszelkie nadzieje poszly gdzies w pizdu razem z resztkami optymizmu.. jeszcze troche i zwariuje... boje sie ze wroce do starych zlych nawykow a to oznacza kolejne problemy.. ehh..czy do twarzy byloby mi w bialym kaftanie?... |